Aktualności

Maciej Sypek: Zeroemisyjna cementowania na Kujawach to najbardziej ekscytujący projekt, jaki kiedykolwiek realizowaliśmy

Data publikacji:
03
.
10
.
2024
Data aktualizacji:
05
.
02
.
2024

Holcim jest w trakcie realizacji unikalnego na skalę globalną projektu – zeroemisyjnej cementowni. Kujawy Go4ECOPlanet to pierwsze wdrożenie pełnoskalowej technologii CCS w Polsce, w Europie i jedno z pierwszych na świecie. Czym jest technologia CCS i jak zaraził się Pan pomysłem, by wykorzystać instalację CCS (Carbon Capture Storage) właśnie na Kujawach?

Maciej Sypek: Technologia CCS polega na wychwytywaniu i magazynowaniu dwutlenku węgla. W Cementowni Kujawy powstaje pierwsza taka instalacja z wykorzystaniem technologii kriogenicznej, dzięki której możliwa będzie całkowita redukcja śladu węglowego z wypalania klinkieru – podstawowego składnika do produkcji cementu. Docelowo zakładamy, że dzięki projektowi na Kujawach będziemy mogli rozpocząć wychwytywanie 100 proc. emisji dwutlenku węgla w ciągu kilku najbliższych lat.

W Holcim Polska pomysł na wykorzystanie takiego procesu zrodził się kilka lat temu. Wtedy grupa pasjonatów, pod przewodnictwem ówczesnego prezesa Xaviera Guesnu, złożyła wniosek o grant z Unii Europejskiej. Projekt został oceniony pozytywnie, zakwalifikowano go do wsparcia z funduszy unijnych i tak rozpoczęła się nasza przygoda. Na początku byłem zaangażowany głównie w kwestie komercyjne i marketingowe projektu, ale od marca tego roku jestem już w pełni zaangażowany w ten projekt.

Jest to zdecydowanie najbardziej ekscytujący projekt, jaki kiedykolwiek realizowaliśmy w firmie. To projekt pionierski, który wymaga innowacyjnych rozwiązań na różnych poziomach. Jednocześnie. Jako zespół mamy coraz większą pewność, co musi być zrobione, by osiągnąć sukces.

Na jakim etapie jest obecnie projekt? Jakie kroki za Wami, jakie przed Wami?

MS: Jesteśmy obecnie na etapie analizy projektu i przygotowania koncepcji. Jednym z rozważanych wariantów jest koncepcja, która zakłada transport CO2 z cementowni Kujawy, przez terminal w Gdańsku, a następnie statkami na Morze Północne. Oczywiście, idealnym rozwiązaniem byłoby, gdybyśmy mogli magazynować dwutlenek węgla w Polsce.

Można zatem powiedzieć, że przecieramy szlaki. Obecnie kluczowym elementem jest wola polityczna. Projekty takie jak nasz, przełomowe i innowacyjne, kreują nowe drogi, ale bez wsparcia rządowego trudno jest je zrealizować. Nie chodzi tu nawet o kwestie finansowe, lecz o rozwiązania umożliwiające ich realizację i stworzenie warunków, które sprawią, że projekty będą opłacalne również biznesowo, co będzie z korzyścią dla konkurencyjności polskiej gospodarki.

Niezbędne są odpowiednie rozwiązania infrastrukturalne na poziomie państwa, odpowiednie prawo, ale też, choćby wzorem Chorwacji – wpisanie CCS na listę projektów strategicznych.

Jak się odbywa cały proces przechwytu CO2 i co dalej dzieje się z wychwyconym dwutlenkiem węgla?

MS: Istnieje wiele technologii wychwytu dwutlenku węgla. Obecnie rozważamy przede wszystkim technologię kriogeniczną jako najbardziej prawdopodobną. W jej ramach gazy będą oczyszczane, aby uzyskać parametry dwutlenku węgla spełniające wymagania operatorów miejsc sekwestracji. Następnie CO2 będzie
schładzany do temperatury -50 stopni, co spowoduje jego skroplenie umożliwiające transport. Idealnie byłoby wykorzystać do tego celu rurociągi, które mogłyby bezpośrednio dostarczać ten sprężony dwutlenek węgla do odpowiednich miejsc w kraju, co nazywamy rozwiązaniem onshore.

Drugą opcją jest offshore, czyli magazynowanie CO2 pod dnem morskim, na przykład w Morzu Bałtyckim lub innym akwenie. W scenariuszu, który aktualnie rozważamy, CO2 będzie wychwytywany, oczyszczany, skraplany i transportowany koleją do portu, skąd statkami zostanie przewieziony na Morze Północne lub na ląd w Skandynawii – tam, gdzie już jest odpowiednia infrastruktura.

Jak dużo miejsca potrzebujecie na magazynowanie CO2 pod ziemią?

MS: Według szacunków geologów mamy miejsca składowania na ponad 10 miliardów ton. To bardzo dużo. Polska emituje jako kraj ok. 300 milionów ton CO2 rocznie, z czego emisja z cementu to ok. 10 mln. W kontekście całkowitej emisji naszego kraju, potencjał składowania, który posiadamy, jest zatem ogromny. Uważam, że jest to szansa, aby wykorzystać te zasoby w sposób efektywny i zrównoważony.

Powiedział Pan, że idealną opcją byłaby możliwość magazynowania dwutlenku węgla bezpośrednio w Polsce. Kiedy to będzie możliwe? Co stoi na przeszkodzie?

MS: W Polsce obecnie brakuje jeszcze odpowiednich regulacji i infrastruktury. Należy przyjąć, że potrzeba minimum 5 lat. Mamy doskonałe uwarunkowania geologiczne, które warto wykorzystać, pokłady o odpowiedniej strukturze porowatości skał, jak również solankowe, które także są odpowiednie do przechowywania dwutlenku węgla.

Zasady dotyczące tego procesu dopiero się kształtują. Wciąż nie wiemy, jak dokładnie będzie to wyglądać, ale cały proces właśnie się toczy. Kluczowa jest wola polityczna. Koncepcja rozwiązań infrastrukturalnych musi być wypracowana. Za tym musi też iść jednak odpowiednie prawo, zarówno górnicze, jak i geologiczne. Pojawiają się pytania, kto będzie miał prawo do poszukiwań takich terenów, jakie będą warunki koncesji oraz zasady dotyczące składowania. Wszystko to jest teraz przedmiotem dyskusji.

Gdzie potencjalnie znajdują się takie tereny, które można byłoby wykorzystać?

MS: Mowa wstępnie o centralnej Polsce. Okolice na południe od Bełchatowa, więc województwo łódzkie oraz regiony wschodniej Polski.

Czy to jest bezpieczne dla ludzi, dla gruntów w których byłby magazynowany dwutlenek węgla, dla środowiska?

MS: Magazynowanie CO2 to metoda bezpieczna i stosowana od lat. Myślę, że w tym przypadku konieczna jest edukacja i odpowiednia strategia komunikacyjna. Kiedyś istniał ogromny opór wobec energetyki jądrowej, a dzisiaj mamy już znaczące poparcie dla tego typu energetyki. Z perspektywy czasu można zauważyć, że ludzie zaczynają rozumieć korzyści i bezpieczeństwo związane z tym rozwiązaniem.

W przypadku magazynowania dwutlenku węgla również będzie potrzebne zrozumienie. CO2, choć obecny w atmosferze w niewielkich stężeniach, jest niezbędny do fotosyntezy i życia roślin. W Polsce w większości domów korzystamy z propanu-butan, który jest wybuchowy, ale przyzwyczailiśmy się do tego i nie protestujemy. Tymczasem CO2 nie wybucha.

Ponadto planowane magazynowanie CO2 ma odbywać się na głębokości poniżej kilometra pod ziemią, co istotnie zmienia postrzeganie bezpieczeństwa tego procesu. Świat już to robi, a technologia jest dostępna. Dwutlenek węgla jest wykorzystywany m.in. do wydobywania ropy naftowej, następnie pozostaje w złożach. Istnieją firmy specjalizujące się w tym obszarze, które mają doświadczenie i technologie. Korzystając z ich doświadczenia możemy zrealizować ten proces w sposób całkowicie bezpieczny.

W Stanach Zjednoczonych już dawno zaczęto stosować CO2 w celu podniesienia ciśnienia surowców w złożach gazowo-naftowych, aby je lepiej wykorzystać. Obecnie jest ponad 30 takich miejsc na świecie. W Polsce również od 1996 roku zatłaczane są gazy kwaśne (80 proc. CO2) w sczerpane złoże gazu w woj. wielkopolskim. Nie zanotowano niebezpiecznych zdarzeń w tych składowiskach.

Holcim pozyskał fundusze na tę inwestycję z Unii Europejskiej. Jaki jest szacowany koszt całego projektu i jak będą wyglądały te poszczególne etapy inwestycji?

MS: To są środki pochodzące z Funduszu Innowacji, wynoszące 228 milionów euro i w 2022 roku stanowiły 60 proc. wszystkich nakładów. Środki te obejmują zarówno część capexową, czyli inwestycyjną, jak i opexową, czyli operacyjną. Są one przeznaczone na realizację projektu wychwytu w cementowni i koszty operacyjne całego łańcucha dostaw – od cementowni aż po permanentne magazynowanie na Morzu Północnym. Oczywiście, projekt będzie realizowany etapami, krok po kroku.

Pierwszy etap projektu ma już miejsce. Właściwie zaczęło się od złożenia wniosku, a później przeprowadziliśmy wstępne analizy dotyczące kosztów i sposobu realizacji. Teraz wchodzimy w kolejny etap, bardziej szczegółowy, zwany FEEDIT (front-end engineering design). Na tym etapie dokładnie analizujemy wszystkie aspekty techniczne i logistyczne, a także koszty.

Innowacyjne projekty mają to do siebie, że wiele uczymy się w trakcie ich realizacji. To zupełnie inna sytuacja niż w przypadku projektów, które już były wcześniej robione i mamy na ich temat konkretne dane. W tym przypadku odkrywamy nowe rzeczy na bieżąco.

Wiemy też, że ten projekt to jeden ze scenariuszy, który rozważamy. Nie jest ich wiele, ale mamy kilka opcji. Optymalnie byłoby jednak, gdyby udało się skrócić łańcuch dostaw i magazynować dwutlenek węgla lokalnie. Byłoby to najprostsze, najtańsze, a co za tym idzie, najbardziej efektywne rozwiązanie.

Dodatkowo, część środków pozostałaby w Polsce, zamiast trafiać do takich krajów, jak Norwegia czy Niemcy, które oferują swoje miejsca składowania. Skoro mamy w Polsce odpowiednie zasoby geologiczne i świat dysponuje już technologiami, które pozwalają na bezpieczne magazynowanie z poszanowaniem lokalnych społeczności, powinniśmy docelowo to robić lokalnie.

Kiedy mówimy o takich środkach w pierwszej chwili przychodzą na myśl korzyści dla samej firmy Holcim – ogromne dofinansowanie inwestycji, co za tym idzie medialny przekaz, kreowanie wizerunku firmy, partnerstwa biznesowe, współpraca na szczeblu ministerialnym… A jakie korzyści z tego projektu przypadną w udziale innym, mniejszym interesariuszom?

MS: Muszę tutaj mocno skorygować. Z perspektywy firmy to przede wszystkim inwestycja obarczona bardzo dużym ryzykiem biznesowym. Na bardzo wczesnym etapie musimy podjąć szereg decyzji finansowych – bo ponad 40 proc. finansowania pochodzi z Holcim. Również ryzyko operacyjne spoczywa na Holcim – koszt wychwytu, transportu, wybór technologii. Ponadto mamy zobowiązania wobec CINEA, od których uzależnione jest przyznanie grantu. Tymczasem cała inwestycja i jej opłacalność jest zależna od czynników zewnętrznych – w tym prawnych, politycznych i biznesowych po stronie partnerów.

Jeżeli chodzi o interesariuszy zewnętrznych, to warto zwrócić uwagę na odbiorców indywidualnych i sektor budowlany jako całość. Dużo mówimy o konkurencyjności i w tym kontekście należy wskazać kwestie związane z ETS. Reforma zakłada stopniowe wycofywanie bezpłatnych uprawnień do emisji w latach 2026–2034. Każdy emitent, jeśli nie wyeliminuje CO2, będzie musiał płacić za prawo do emisji. W branży cementowej, przy produkcji klinkieru, głównego składnika cementu, nie da się wyeliminować emisji CO2, bo powstają one w wyniku procesów chemicznych. Tym samym jeśli nie będzie sposobu na dekarbonizację, będziemy ponosić koszty emisji, które przełożą się na cały łańcuch wartości – w tym finalnych odbiorców.

Jeśli nie wdrożymy CCS, konkurencyjność polskiego sektora cementowego będzie dyskusyjna. Ponadto, inwestycja przynosi korzyści dla przedsiębiorstw partnerskich – dostawców wagonów, firm transportowych etc.

Samo wychwytywanie CO2 i magazynowanie dwutlenku węgla wraz z jego transportem – to tylko jedna część inwestycji. W jednym z wywiadów, mówi Pan, że poza wsparciem rządu, Holcim do realizacji projektu potrzebuje jeszcze innych dodatkowych inwestycji. Jakich?

MS: Po pierwsze, musimy stworzyć rynek na produkty bezemisyjne lub bardzo niskoemisyjne. Tego rynku na razie jeszcze nie ma, ale zbliża się do nas wielkimi krokami.

Po drugie, musimy zabezpieczyć ogromne ilości energii, i to energii z odnawialnych źródeł. W Polsce to wcale nie jest takie oczywiste. Dlaczego to takie ważne? Bo jeżeli chcemy działać na rzecz środowiska, nie wyobrażam sobie, żebyśmy korzystali z energii, która sama w sobie obciąża środowisko. Jedno musi się wiązać z drugim, żeby to wszystko miało sens. Tutaj kluczowy jest zdrowy rozsądek.

Zielona energia to absolutnie jeden z najważniejszych elementów. Na pewno wielu przedsiębiorcom ułatwiłoby to decyzje o inwestycjach. Potrzebne byłoby
porozumienie z rządem, podobne do tego, jakie ma miejsce w Holandii czy Wielkiej Brytanii, czyli tzw. umowa różnicowa. Proszę pamiętać, że cena emisji dwutlenku węgla obecnie nie jest stała ani przewidywalna – nie wiemy, jaka będzie za 5 czy 10 lat. Dlatego, aby zminimalizować to ryzyko, niektóre rządy wprowadzają mechanizmy różnicujące, szczególnie w sektorze wodorowym. Tego typu porozumienie pozwala ograniczyć ryzyko związane z wahaniami cen emisji. Musimy też pamiętać, że konkurujemy wewnątrz grupy o środki i decyzje dotyczące inwestycji w takie projekty jak nasz. Kraj, który będzie najlepiej przygotowany i będzie miał sprawną współpracę z rządem, zdobędzie przewagę.

Wracając jednak do redukcji emisji, udało nam się ją zredukować w ciągu kilku lat blisko o połowę. Dążymy oczywiście do 100 proc. i dzisiaj już wiemy, że aby to zrobić, nie ma dla nas lepszej technologii niż CCS. To jest jedyna metoda, żeby emisje procesowe wyeliminować. W naszym przypadku to jest szczególnie ważne, ponieważ w sektorze cementowym to jedyna możliwość.

Kogo potrzebuje Pan do współpracy przy tym projekcie? Jakiego typu partnerów czy firm, które wsparły by tę inwestycję na poszczególnych etapach?

MS: Dla mnie kluczowym aspektem jest współpraca na poziomie ministerialnym. Jak już wcześniej wspomniałem, nie chodzi tylko o wsparcie finansowe, ale o dyskusję, dialog oraz ustalenia, które wymagają decyzji na poziomie krajowym. To jest najważniejsza kwestia. Resztę – od dostarczenia technologii do wychwytu dwutlenku węgla po transport i magazynowanie – jesteśmy w stanie zorganizować. Na przykład, współpraca z firmą Orlen w kontekście terminalu w Gdańsku przebiega bardzo dobrze. Myślę, że ludzie w tych firmach mają dużą wiedzę i umiejętności, ale do realizacji projektu potrzebna jest także wola polityczna, priorytet oraz nadanie tempa tym pracom. My konkurujemy dzisiaj też jako kraj np. z Norwegami, a uważam że my Polacy możemy to zrobić szybciej i lepiej.

Jakie są realne terminy zakończenia tej inwestycji? Kiedy Cementownia Kujawy będzie zeroemisyjna?

MS: Przy opcji transportowania dwutlenku węgla na Morze Północne, to myślę, że realny termin to okolice 2030 roku.

Rozmawiała: Katarzyna Łabuz

Źródło: esgtrends.pl

Udostępnij

Polecane artykuły